Każda konsultacja, diagnoza, a nawet każda terapia w gabinecie logopedycznym może wyglądać inaczej. Nawet gdy znam wiek pacjenta, jego trudności, potrzeby i oczekiwania rodziców, nigdy nie jestem w stanie przewidzieć w jakim nastroju przyjdzie dziecko, czy będzie współpracować oraz czy będzie możliwe przeprowadzenie pełnej oceny pracy aparatu mowy. Z doświadczenia wiem, że w przypadku małych dzieci duże znaczenie ma wybranie odpowiedniej pory dnia na wizytę. Przedszkolak po godzinie 16:00 jest mniej chętny do współpracy, niż o godzinie 9:00 tuż po śniadaniu. Z tego względu zachęcam do umawiania się do mnie w sobotę rano, gdy dziecko jest wypoczęte.
Za każdym razem na wizytę diagnostyczną przeznaczam 1,5 godziny. Najczęściej diagnoza trwa około 60 minut, a w przypadku małych dzieci, które nie są w stanie spędzić w gabinecie tak długiego czasu, nawet krócej. Istnieje możliwość umówienia się na dwie krótkie wizyty.
Na początku witam się z dzieckiem i rodzicem lub opiekunem. Niezależnie od wieku pacjenta, najpierw staram się wejść w relację z nim. W tym czasie dziecko ma chwilę na poznanie nowego pomieszczenia, znalezienia ciekawych zabawek oraz nawiązania ze mną pierwszych rozmów. Gdy pacjent poczuje się trochę pewniej, przystępuję do wywiadu z rodzicem/opiekunem.
Nie wymagam od rodziców obecności. Zdaję sobie sprawę z tego, że dla wielu to stresujący czas. Gdy tata, mama lub babcia zostawia dziecko w gabinecie i wychodzi na korytarz, nie sprzeciwiam się. W takiej sytuacji, po wykonanym badaniu logopedycznym, proszę opiekuna pacjenta na krótką rozmowę w gabinecie.
Z doświadczenia wiem, że dziecko inaczej pracuje, gdy jest samo w gabinecie (np. jest bardziej samodzielne, nie wstydzi się rozmawiać). Są sytuacje, w których obecność osoby dorosłej jest niezbędna podczas całej wizyty.
To rozmowa, która ma na celu pogłębienie diagnozy logopedycznej. Podczas wywiadu poznaję cel wizyty, przyczyny zaburzeń, historię rozwoju pacjenta oraz oczekiwania rodziny względem diagnozy i terapii.
Mile widziane są filmiki, zdjęcia, nagrania głosowe ze wspólnych zabaw, z karmienia i innych sytuacji wywołujących niepokój rodzica.
Podczas rozmowy z dzieckiem cały czas obserwuję je. Zwracam uwagę na to czy i w jaki sposób się bawi, jak oddycha, jaki ma sposób komunikowania się z otoczeniem, czy jest samodzielne. Staram się w miarę możliwości ocenić pracę narządów artykulacyjnych bez konieczności badania w rękawiczkach. Po przeprowadzonym wywiadzie przechodzę do zabawy z dzieckiem. Chciałabym zaznaczyć, że jest to zabawa. W zależności od wieku i potrzeb pacjenta zwracam uwagę na: kontakt wzrokowy, sposób komunikowania się, układania wypowiedzi, poprawność artykułowania, ale również na umiejętność zadawania pytań, zasób słownictwa oraz na uważność słuchową. Gdy na tym etapie zdobędę zaufanie u pacjenta, przechodzę do kolejnego kroku.
Jest to etap, który u młodszych dzieci może wydarzyć się pod sam koniec diagnozy, albo dopiero na kolejnej wizycie. Moim celem jest, aby wizyta u mnie nie kojarzyła się dziecku z badaniem w gabinecie lekarskim, lecz niestety, w pewnym momencie muszę pokazać rękawiczkę i szpatułkę.
Jeśli po wykonaniu powyższych czynności poznałam pacjenta na tyle, by móc ocenić zaburzenia i ustalić jego potrzeby - kończę diagnozę. W większości przypadków po około 40 minutach wizyty w gabinecie małe dziecko nie jest w stanie dłużej współpracować, więc ostatnie minuty poświęcam na rozmowę z rodzicem. Przedstawiam swoje spostrzeżenia, dzielę się wskazówkami na dalszą pracę terapeutyczną oraz profilaktykę w warunkach domowych. Gdy jest potrzeba, proponuję poszerzenie diagnozy u innych specjalistów, takich jak: laryngolog, ortodonta, alergolog, foniatra, fizjoterapeuta lub psycholog.